sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 29.

*oczami Harrego*
Po wywiadzie pojechałem do domu i się spakowałem. Wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli. Nie obchodziła mnie teraz płyta ani kontrakt. Chociaż wiedziałem, że to może się źle skończyć dla zespołu. Z walizką zszedłem na dół. 
- Gdzie się wybierasz ? - zapytał Louis.
- Jadę ratować Alex. Niech wezmą mnie a ją wypuszczą.- powiedziałem na jednym wdechu. 
- Spokojnie..- powiedział Liam- jak tak to jedziemy wszyscy. 
- A co z wywiadami ? - spytał po raz kolejny Lou. 
- Nic, Paul powinien zrozumieć. - odparł Zayn. 
- Pakować się, Harry sprawdź samolot.- powiedział do mnie Li i zniknął na schodach prowadzących w górę. Wszyscy rzucili się w kierunku, w którym udał się Daddy. 
Lot był za 1,5 h. Zebraliśmy się wszyscy i wsiedliśmy do czarnego vana. Wcześniej uprzedzając Paula, że nie będzie nas na wywiadzie bo mamy problemy, które szczegółowo mu wyjaśniliśmy. Powiedział, żebyśmy poszli z tym na policje, bo inaczej nie da rady. Ale ja wiem, że da. Po prostu można zapłacić im te pieniądze i odzyskać moją przyjaciółkę. Szybko przeszliśmy odprawę mimo wielu fanek czekających na lotnisku. Skąd one dowiedziały się o tym wszystkim ? Są lepsze niż FBI. :) 
W czasie lotu dostałem smsa: 
" Pieniądze przekażesz mi w parku na obrzeżach miasta. 
Wiem, że właśnie lecisz do Holmes Chapel, więc dzisiaj o 23:00 
masz być na miejscu. Masz być sam !  "

Nie powiem nic chłopakom i sam pójdę na spotkanie. Muszę pomóc Alex, ona mnie potrzebuję. Lot minął szybko i znowu trzeba było przedzierać się przez tłum,, który już zgromadził się  na lotnisku. Zamówiliśmy 2 taksówki, które zawiozły nas do domu. Przywitaliśmy się z moją siostrą i rozsiedliśmy na kanapie przed telewizorem. Czekałem aż wybije godzina 22:30. Czas dłużył się niemiłosiernie. W końcu nastała pora, wymigałem się, że jadę do sklepu po jakieś chipsy i popcorn do filmu, który mieliśmy obejrzeć. Nikt nie zwrócił uwagi, że kłamię. W połowie drogi zorientowałem się, że nie wziąłem telefonu. Cholera ! 
*oczami Nialla*
Harry pojechał do sklepu, a reszta poszła do kuchni robić kolację. Ja jako jedyny zostałem w pokoju. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk telefonu Hazzy. Dostał smsa. Bez wahania go odczytałem, bo o mógł mieć do ukrycia. 
"Twoja przyjaciółka nie chcę współpracować. 
Trochę się spóźnię, zostaw pieniądze na ławce i jedź do
domu, nie chcę nikogo tam widzieć bo ona zginie " 

- O MATKO ! -powiedziałem trochę za głośno. Do salonu szybko przyszedł Louis. 
- Co się stało ? - spytał. 
W odpowiedzi podałem mu telefon. 
- OMG ! - krzyknął Loui.- Jedziemy na policje, jak on coś zrobi dla Hazzy. 
- O co chodzi ? - tym razem wszedł Liam. Razem z Marchewką podaliśmy mu telefon. 
Gdy zobaczył smsa, buzia sama mu się otworzyła. Wyglądało to bardzo śmiesznie, ale to nie był czas na śmianie się. Nasz przyjaciel jest w niebezpieczeństwie. Alex też. Czy to jest jakaś ukryta kamera ? 
Szybko zaliczyliśmy posterunek policji i za radiowozem pojechaliśmy na miejsce. To co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Jakiś obleśny goryl trzymał, ledwo trzymającą się  na nogach Alex. Do skroni miała przystawiony pistolet. Po drugiej stronie stał Hazza, a obok niego 2 goryli czekających na jakikolwiek jego ruch. Złe posunięcie. Policja natychmiast wkroczyła do akcji. Usłyszałem krzyki i strzał. Kto strzelił ? Do kogo ? 
*oczami Harrego*
STRZAŁ ! Czy ja jeszcze żyję ? Głupie pytanie, oddycham mogę się ruszać chyba żyję. Alex ? 
- Alex ?!! - krzyknąłem i do niej podbiegłem. Leżała z boku, osłabiona. Okazało się, że porywacz strzelił sam do siebie. 
- Nic ci nie jest ? - spytałem. 
- Nie - powiedziała ledwo dosłyszalnym szeptem. 
Wszyscy zbiegli się wokół nas. 
- Bożee, Alex ... - zaczął Zayn. 
Na miejscu wypadku zebrało się więcej policjantów i dużoo fotoreporterów. Błyski aparatów  nie dawały spokoju. Pomogłem dziewczynie wstać, ledwo trzymała się na nogach. Była wycieńczona. Przyjechała karetka. Opatrzyła rany brązowowłosej. Na szczęście to nie było nic poważnego. Wziąłem ją na ręce. Wtuliła się we mnie bardziej. 
- Dziękuję Harry - wyszeptała. 
- Nie masz za co..... ciii śpij - również szeptałem chcąc aby usnęła. 
Wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Nikt nie odważył się odezwać.  Po 20 minutach drogi byliśmy u mnie w domu. Położyłem dziewczynę na łóżku u mnie w pokoju. Musiała odpocząć, ja też. Szczelnie opatuliłem ją kocem, a sam udałem się w poszukiwaniu noclegu gdzie indziej. 
______________________________________________________________
Rozdziały są co raz krótsze.... Chciałabym pisać długie, ale się nie opłaca. Nikt tego nie czyta... ;// 
Nie wiem co mam wam napisać. 
DO NASTĘPNEGO ! <3 

2 komentarze:

  1. duzo osób czyta:** kochem tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział. Dużo osób to napewno czyta :D
    zapraszamy do nas http://opowiadaniaoonedirectionlovee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń