sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 28.

*oczami Harrego*
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Musiałem wstać i otworzyć, bo żaden z moich kolegów nie pofatyguje się aby otworzyć. Zbiegłem po schodach, przed drzwiami stał listonosz. 
- Polecony do Harrego Stylesa. - powiedział mężczyzna po 40.
- Tak to ja. - odpowiedziałem , po czym pan podłożył mi jakieś papierki które podpisałem i podał list. 
Zamknąłem drzwi. 
- Co to może być ?! - powiedziałem sam do siebie. 
Szybko rozerwałem kopertę i wyjąłem pojedynczą kartkę na której był wydrukowany tekst. 

"MUSISZ ZAPŁACIĆ MI 10  MLN , INACZEJ TWOJA PRZYJACIÓŁKA ZGINIE.
NIECH DOWIE SIĘ POLICJA, A ZGINIESZ I TY STYLES, A RAZEM Z TOBĄ TWOJA
RODZINA I PRZYJACIELE. DALSZE INSTRUKCJE PRZEŚLE SMSEM !"

-Ei ! - krzyknąłem. Wszyscy zbiegli na dół.
- Co się stało ? - spytał Liam. 
- Wiedziałem, że coś jest  nie tak.... - powiedziałem i podałem kopertę Paynowi. 
Później kartka wędrowała od rąk do rąk aż w końcu znowu trafiła do mnie. 
- Musimy coś zrobić....- pierwszy odezwał się Zayn. 
- Zapłacimy mu ? - zapytał Niall.
- Chyba powinniśmy. - powiedział poważnie Louis. 
- A mi się wydaję, że powinniśmy zgłosić to na policję. Oni coś zrobią. - odparł Daddy.
- Widziałeś co tam było napisane ?! - prawie krzyknąłem. 
- Harry nie możemy działać na własną rękę. - wspierał mnie Zayn. 
- Wy nie ja tak ! - podniosłem głos. 
- Ja się zgadzam z Zaynem, trzeba to zgłosić na policję. -odezwał się Lou. 
- Dzięki, wspierasz mnie! -warknąłem w jego stronę. 
- Trzeba się zastanowić co robi dalej ... - powiedział Niall. 
- Ale najpierw musimy jechać, za 40 minut zaczynamy wywiad. - oznajmił nam Liam i zaczął wchodzić po schodach. 
Każdy z nas zrobił to samo. Ubraliśmy się, zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do studia gdzie miał się odbyć wywiad.  Przed budynkiem było co najmniej 100 fanek, które piszczały i wykrzykiwały nasze imiona. Jednak żaden z nas nie zatrzymał się aby zrobić sobie zdjęcie lub podpisać płytę. Zapewne pójdzie plotka, że nie zwracamy uwagi na naszych fanów. W środku zajęły się nami stylistki. Poprawiły nasz wygląd. W końcu po 30 minutach przygotowań, zasiedliśmy na wielkiej kanapie w kolorze kości słoniowej. Na fotelu obok nas usiadła prezenterka. Na początku wypytywała nas o podstawowe rzeczy typu płyta, nowy singiel etc. Później jednak przeszła do tych mniej przyjemnych tematów bynajmniej dla Malika. Pytała o zdradę, o związek z Perrie i Alex. Mulat zawachał się przy odpowiedzi na ostatnie pytanie. Ale wybrnął z tej sytuacji. Po prostu powiedział, że nie chcę wypowiadać się na ten temat. Później były jeszcze pytania od fanów z publiczności. Jedna dziewczyna zauważyła, że nasze miny nie są za wesołe i spytała się czy coś się stało. Wszyscy zgodnie przytaknęliśmy, że jesteśmy tylko zmęczeni ciągłymi próbami etc. Chyba wszyscy w to uwierzyli. Niedługo wyjeżdżamy, zaczyna się trasa koncertowa po USA, która potrwa około 2 miesiące. To nas jeszcze bardziej wymęczy. Ale na szczęście po tym mamy trochę wolnego i promocja płyty, później występ na MSG i znowu wolne... ;]
Jak ja uwielbiam te dni w których nie muszę wcześnie wstawać...
W czasie przerwy w wywiadzie, zadzwonił mój telefon. Była to Alex...
*oczami Alex*
Już się dowiedziałam czego chcą ci porywacze. Chcą pieniędzy ! I to wcale nie mało... Mam jednak nadzieje że chłopaki im nie zapłacą... Uwolniłam ręce z uścisku lin i je rozprostowałam. Były strasznie obolałe tak samo jak nogi.  Chwyciłam po telefon i wybrałam pierwszy numer. Padło na Harrego. 
- Halo ? Alex ? - zapytał zdziwiony. 
- Harry proszę tylko im nie płać ! - krzyknęłam. - Pomóż mi ale nie takim kosztem!!!!
Do piwnicy wpadł jeden z porywaczy. Wyrwał mi telefon i uderzył w twarz. Znowu krzyknęłam , lecz tym razem z bólu. Mężczyzna związał mi ręce i nogi, tym razem mocniej. Nawet nie rozłączając połączenia odłożył telefon na stolik i poszedł po taśmę, aby zakleić mi usta.
- HARRY !!!! POMOCY !!! - krzyczałam. 
Słychać było tylko jakieś szmery i ciche słowa Hazzy, które były ledwo dosłyszalne: 
- Alex.... jesteś tam..... ? pomogę ci , chociaż bym miał wydać wszystkie swoje pieniądze...
W tym samym czasie wszedł koleś z taśmą i szybko zakleił mi usta, abym nie mogła nic powiedzieć, a tym bardziej krzyknąć. Rzucił mnie na ziemię i kopnął w brzuch. Wydałam z siebie cichy jęk. Kiedy to się w końcu skończy.... ?! 
________________________________________________________
 I jak wam się podoba ?   Mi tak średnio.... Ale to wy oceńcie :)
Rozdział miał być dodany wcześniej ale cały dzień byłam po za domem i nie za bardzo miałam czas aby go skończyć. Wybaczycie mi ?
Chciałam wam powiedzieć że ten blog pisany jest na moich odczuciach, tzn. jeżeli jestem smutna lub mam doła, piszę smutne rzeczy. Więc te opowiadanie może okazać się totalnym mętlikiem ! :D 
Napiszcie mi co wam się nie podoba, co chcielibyście dodać do opowiadania .... Czekam na wasze komentarze i liczę się z waszą opinią, więc to jest bardzo miłe czytać wasze komentarze... ;] 
Kocham was ;***
7 kom- NN :DD 

2 komentarze:

  1. zostałaś nominowana do The Versatile Blogger więcej na: http://zyciwa-szansa-one-direction.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń