czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 19.

i......
 do nich podeszłam. Oni zaczęli mnie przytulać, a ja jak to ja zaczęłam płakać, znoowuu ;/
- Zapytam się czy mogę jechać do szpitala, poczekajcie tu . - powiedziałam szeptem.
- Pójdę z tobą. - dopowiedział Harry. Długo prosiłam moją opiekunkę, aby mi pozwoliła odwiedzić mojego chłopaka. W końcu się przełamała , jednak był mały haczyk... Ona jedzie ze mną. Ostatecznie się zgodziłam, no bo co mogłam zrobić ? Chciałam odwiedzić Mulata. Na dodatek musiałam na nią czekać, bo musiała pogadać z naszym drugim opiekunem. Nie mogłam znieść spojrzeń innych ludzi. Zapewne nawet nie patrzyli na mnie tylko na mojego przyjaciela. Ale i tak nienawidziłam, kiedy byłam 'obserwowana'. Wtedy każdy mógł zobaczyć moje wady.
- Koniec użalania się nad sobą!- zbluzgałam siebie w myślach. - Nigdy więcej... - obiecałam sobie.
Nareszcie podeszła do nas moja pani.
- Mogę też jechać ? - zapytała Lisa, z nadzieją że ktoś się zgodzi.
Głośno westchnęłam. Każdy się na mnie spojrzał, ale ja nic nie mówiąc udałam się w stronę wyjścia z lotniska. Reszta do mnie dołączyła i niedługo po tym mogliśmy wyruszać w drogę do znienawidzonego przeze mnie miejsca - szpitala.Ja  siedziałam na tylnim siedzeniu, między Hazzą a Niallem. Louis prowadził, a moja wychowawczyni siedziała obok niego. Gdzie Liam ??? Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że od samego początku go nie było. Byłam za bardzo zagłębiona w przemyśleniach, żeby dostrzec brak jednej osoby.
- Gdzie on jest ?- zapytałam wchodząc do wielkiego gmachu szpitala w Londynie.
- 3 piętro, pokój 214. - powiedział ze spokojem Harry. - Chodź zaprowadzę cię.
Udałam się do windy, reszta poszła do bufetu, zabierając ze sobą moją wychowawczyni.
Ciekawe co teraz będzie? Jeżeli on się nie wybudzi? Nie mogę tak myśleć, on będzie żył. Niedługo zamieszkam w Londynie, będziecie widzieć się codziennie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie charakterystyczny dźwięk windy. Ze 'spokojem' udałam się do sali Malik. Po moich łzach zostały tylko ślady na policzkach i czerwone, podpuchnięte oczy. Gdy zobaczyłam chłopaka, i te wszystkie kabelki podłączone do niego. Ponownie wybuchłam  płaczem. Harry, który cały czas za mną szedł, przytulił mnie od razu . Leżał taki bezbronny, słaby. Harry poszedł po resztę "ekipy" a ja zaczęłam rozmowę a raczej mój monolog z Mulatem. Opowiadałam mu co się działo u mnie przez ostatni tydzień etc. Wiedziałam, że on mnie nie słyszy, ale co mogłam innego zrobić ? Miałam siedzieć z założonymi rękoma i czekać na cud ?  Po godzinie "rozmowy" wyszłam po kawę. Byłam zmęczona i miałam nadzieję, że mała latte uratuję mnie przed spaniem na krześle. Przed salą czekali wszyscy. Były Danniel i Eleonor, które znałam jedynie z gazet, jacyś ochroniarze. Podeszłam do Hazzy i nic nie mówiąc po prostu się przytuliłam. Wszyscy patrzeli na mnie co najmniej dziwnie, ale trudno. Teraz właśnie tego potrzebowałam. Wszyscy o czymś rozmawiali, oprócz mnie. Ja stałam i się nie udzielałam. No bo co mogłam powiedzieć, nawet nie wiem o czym oni rozmawiali. Usiadłam na krzesełku, a Hazza obok mnie.
- Ile on jest nieprzytomny ? - zapytałam, tym samym przerywając ciszę, która zrobiła się nieco krępująca.
- Od 2 dni.- odpowiedział Styles beznamiętnie.- Ale jego stan jest dobry, tak uznają lekarze.
- Ok, wejdę jeszcze do niego. - powiedziałam i chciałam to zrobić jednak zatrzymała mnie moja wychowawczyni.
- Alex, poczekaj. To nie ma sensu żebym ja z tobą tu siedziała. Tam się bardziej przydam. Musisz wiedzieć że nie powinnam robić takich rzeczy ale wymaga tego sytuacja . Zostawię cię tu, jutro rano po ciebie przyjadę. - powiedziała bardzo spokojnym tonem.
- Dobrze, dziękuję, że pani pozwoliła mi tu przyjechać. Do widzenia. - odpowiedziałam i weszłam do środka sali. Jak poprzednim razem usiadłam na krzesełku i zaczęłam "rozmawiać" z Mulatem. Postanowiłam, że na pewno dzisiaj nie pójdę spać. Będę czekała aż się obudzi.  Jednak moje zmęczenie dawało się we znaki, nawet nie wiem kiedy zasnęłam na krześle, czekając na obudzenie się mojego chłopaka....
***
- Alex....- usłyszałam cichy głos Hazzy. 
- Tak? Chyba usnęłam . - powiedziałam z lekkim uśmiechem. 
- Może powinnaś jechać do hotelu i się położyć. - zasugerował mi chłopak. 
- Nie, chcę tu być, jak się obudzi. - skinęłam głową w stronę Malika. 
- Jeśli chcesz ...
-  Zamiast marudzić, chodź ze mną po kawę. 
- Kolejną? - zapytał zdziwiony Styles. 
- Taaa, muszę się jakoś trzymać na nogach. 
Tak jak powiedziałam tak też zrobiłam, kupiłam sobie napój, który miał odpędzić ode mnie sen. Widziałam po Hazzie, że oczy same mu się zamykają. Na pewno nie spał od dłuższego czasu.
- Jeśli chcesz to jedź do domu, prześpij się . - powiedziałam z troską w głosie.
- Poradzisz sobie sama.. ?
- Jasne,  nie jestem już dzieckiem. - powiedziałam i przytuliłam go.
- Ok, jeśli coś się będzie działo to dzwoń. - rozkazał mi Styles i wyszedł ze szpitala, wcześniej całując mnie w policzek.
Zostałam sama, dokończyłam swój napój i kubek wyrzuciłam do kosza. Po tym weszłam do sali Mulata. To co zastałam zaskoczyło mnie. Chłopak miał otwarte oczy. OBUDZIŁ  SIĘ !!!!!
- Zayn.... - szepnęłam, podchodząc bliżej łóżka.
Chłopak nic nie odpowiedział. Wydawał się zdezorientowany, zawołałam lekarza. Musiałam wyjść z sali. Koło chłopaka kręciło się kilka pielęgniarek i doktor.
- Co z nim ? - zapytałam lekarza, odrazu po jego wyjściu z pomieszczenia w którym leżał mój chłopak.
- Wszystko dobrze, teraz powinien odpoczywać. Zrobimy badania i jutro będziemy mogli wypuścić go do domu. - odpowiedział dr. McKinnley, jak wyczytałam z jego plakietki, przyczepionej do  białego fartucha.
- Dziękuję,  mogę wejść ?
- Dobrze, tylko na krótko, jak już powiedziałem chłopak jest trochę osłabiony. - odpowiedział mi lekarz i odszedł. Weszłam do środka. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. W końcu zaczęłam:
- Jak się czujesz ?
- Dobrze- powiedział Zayn, jego głos brzmiał jakby zaraz miał zemdleć.
Usiadłam na krześle, które stało przy szpitalnym łóżku. Chwyciłam go za ciepłą dłoń i nic nie mówiąc siedziałam tak dłuższą chwilę. Oczy Mulata powoli zaczęły się zamykać.
- Śpij. - szepnęłam. - posiedzę chwilę i pójdę.
- Ale ja nie chcę, żebyś szła.- odpowiedział chłopak i delikatnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest.
Zaczęłam głaskać go po policzku wierzchem dłoni. Chciałam, aby Zayn usnął. Żeby mógł wypocząć. Teraz zdałam sobie sprawę, że nigdy nikogo tak nie kochałam jak jego.  Musnęłam ustami jego policzek i wyszłam. No i co teraz mam zrobić ? Nie wrócę do hotelu....., nie mogłam.
- Zadzwonię do Harrego ! -  tak jak pomyślałam tak też zrobiłam.  Po kilku sygnałach chłopak odebrał :
H: Hallo? - powiedział zaspanym głosem.
A: Przepraszam, że cię obudziłam....
H:  Coś się stało ?
A: Chciałam, żebyś po mnie przyjechał. Ale ok, poradzę sobie sama.
H: Nie poczekaj, będę za 10 minut.
Usiadłam na krzesełku i się rozłączyłam. Tak jak mówił Styles, był po około 10 minutach.
Oczy same mi się kleiły. Myślałam, że  usnę na krzesełku.
- Chodź, zawiozę cię do hotelu....- powiedział  Hazza, podnosząc mnie z plastikowego siedziska.
- Nie, nie mogę tam jechać bo później mnie nie wypuszczą.
- To zabiorę cię do nas, tam się prześpisz.
Tak jak powiedział, tak też zrobił. Po 15 minutach byłam w domu chłopaków. Tam Hazza zaprowadził mnie do gościnnego pokoju i dał mi swoją koszulkę. Szybko się przebrałam i położyłam do wielkiego łóżka. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam....
_________________________________________________
Jak wam się podoba ?  Mi osobiście nie bardzo...;C
6 komentarzy= Nowy rozdział
Nie wiem czy ma sens pisanie dla swojej przyjaciółki..... ;/  

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział....
    Podoba mi się wasze pisanie.. ale chciała bym trochę akcji która porusza...ale i tak jest świetnie . <3
    Obie jesteście wspaniałe <3 Zazdroszczę wam jeśli tak bardzo się przyjaźnicie ... ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3
    Piszcie częściej <3
    Czeekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszcie więcej i częściej <3 Kocham waszego Bloga <3 !

    OdpowiedzUsuń