sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 24.

Obudziłam się wtulona w ciepły tors mojego chłopaka. Na samą myśl o wydarzeniu sprzed kilku godzin, uśmiechnęłam się. Popatrzyłam na śpiącego Zayn'a. Kącik jego ust lekko się unosił ku górze. Po cichu wstałam i ubrałam się w ubrania z wczoraj. Miałam zamiar zejść na dół, ale drzwi były zamknięte. Malik na moją prośbę przecież je wczoraj zamknął. Zrezygnowana, podeszłam do okna. Londyn tętnił już życiem. Wszyscy ludzie śpieszyli się do pracy. Niektóre place zabaw były już zapełnione biegającymi dziećmi. Mieli takie beztroskie życie. Usiadłam na krzesełku, które stało obok biurka z jasnego drewna. Przybliżyłam się do mebla, z szuflady wygrzebałam kartkę i ołówek. Aby czas szybciej mi minął, zaczęłam rysować śpiącego Malika. Nawet ładnie mi to wyszło, więc postanowiłam mu to podarować. Złożyłam podpis w dolnym rogu i położyłam na biurku. Po kilku minutach znów położyłam się obok Mulata i delikatnie wtuliłam się w jego tors. Zamknęłam oczy i zaczęłam się zastanawiać nad swoim życiem. Po 10 minutach intensywnego myślenia, doszłam do wniosku, że jest piękne. Mam chłopaka, kochających rodziców i przyjaciół oczywiście. Poczułaś delikatny pocałunek na swojej szyi. Szybko otworzyłam oczy.
- Jak się spało .? - zapytałam
- Wspaniale . A tobie .? - odpowiedział
- Też. A gdzie jest klucz .?
- Nie wiem na pewno w tym pokoju ....
- Zabawne sam go będziesz szukał ... :)
- No pewnie.
Chłopak zaczął się ubierać. Wszystkiemu się przyglądałam z uśmiechem na twarzy.
- Z czego się cieszysz .? - spytał
- Z niczego .
- Jasne - powiedział Zayn, całując mnie.
- Chodź na śniadanie
- A masz klucz .?
Nic nie odpowiedział tylko wyjął klucz i otworzył drzwi. Razem zeszliśmy do  kuchni. Mulat zrobił kawę, a także gofry z bitą śmietaną. Chłopaków nie było, a nawet nas to  nie obchodziło. Gdy Zayn przygotowywał jedzenie zasiedliśmy by je skonsumować. Zajęło nam to z 30 minut. Potem dłuższy czas rozmawialiśmy. Zayn wpadł na pomysł.
- Chciałabyś pojechać ze mną do moich rodziców.? - zaproponował
- Ale......... nie wiem. Myślisz, że to dobry pomysł .? - zapytałam niepewnie
- Pewnie, że tak, nie bój się, oni na pewno cię polubią - powiedział przytulając mnie
- Ale ja muszę wracać do domu ....
- Odwiozę cię obiecuje. Proszę ....
- Nooo niech ci będzie, ale nadal uważam, że to zły pomysł
- Nie przesadzaj, pokażę ci wiele ciekawych miejsc ....
- Taaa :)
- Chodź pomożesz mi się spakować - powiedział Zayn ciągnąc mnie w stronę swojego pokoju
***
Po jakiejś godzinie siedzieliśmy już w samolocie. Nie za bardzo widziało mi się poznanie rodziców Malika. Ale już nie miałam wyjścia.
- Nie jestem tego wyjazdu pewna, a jeśli mnie nie polubią .? - spytałam
- Nie przejmuj się będzie dobrze. Na pewno cię polubią
Po kolejnych 30 minutach jazdy z lotniska dojechaliśmy do osiedla gdzie mieszkał Zayn. Miałam coraz więcej obaw.
- Jesteśmy na miejscy - powiedział Malik zatrzymując samochód pod domem.
Obok budynku był lasek, a za nim łąka.
- Pięknie tu - stwierdziłam
- Chodź - powiedział chłopak, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę drzwi.
- Już jestem - krzyknął wchodząc do środka.
Do Malika podbiegła dziewczynka i go przytuliła, a także zrobiła to reszta rodziny. Stałam z boku i się wszystkiemu przyglądałam.
- To jest Alex - przedstawił mnie
- Dzień dobry - powiedziałam niepewnie
Pani Malik zaprosiła mnie nie herbatę.
***
Bardzo polubiłam rodziców mojego chłopaka, jego siostry również. Po 30 minutach w towarzystwie rodziców Zayna, on zabrał mnie na spacer. Chciał pokazać mi miasto, a fanek było 2 razy więcej niż w Londynie.
___________________________________________________________________________
Jak wam się podoba .? Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam ale nie miałam pomysłu :)

3 komentarze:

  1. Czekałam na ten rozdział z niecierpliwościom. Codziennie sprawdzałam czy jest. Bardzo mi się podoba !!!!!!

    OdpowiedzUsuń